piątek, 1 marca 2013

01 -Wiesz co ..dalej się gniewasz? O tę szmatę nie ma sensu.





-Gdzie są bilety ?! Widział ktoś nasze bilety? Richardzie..
Krzyki mamy dało się słyszeć od rana.
-Spokojnie, masz je w torebce- odparł tata.
-Jesteś pewny ? Nie przypominam sobie, żebym je tam chowała- rzekła podenerwowana i zaczęła gorączkowo przeszukiwać torbę, którą miała na ramieniu.
-Tak, mamo.. Wczoraj dziesięć razy powtarzałaś ,że je tam wkładasz-dołączyłam się i ściągnęłam z ostatniego schodka moją walizkę.
-Uff-sapnęła.- są!
-A nie mówiłem?- rzekł ojciec i oddalił się w stronę kuchni.
Pokręciłam głową i poprawiłam ramię od mojego barcelońskiego plecaka, które bezczelnie wbijało się w bark.

*

Po zjedzonym śniadaniu, zwarci i gotowi wyszliśmy z domu.
Mama jak zwykle przepatrywała swoją skrupulatnie ułożoną listę. Wymieniała kolejno przedmioty i panikowała, czy aby na pewno je zapakowała. Całe szczęście ,że byliśmy z Walkerami sąsiadami, bo nie zniosłabym tego dłużej. Tata dzielnie się trzymał.
Pani Miranda już była przy samochodzie i pomimo sprzeciwów męża próbowała wepchać do bagażnika kolejną torbę z ubraniami.
Przywitaliśmy się a potem..
Moi rodzice od razu ruszyli do pomocy. Mama w ekspresowym tempie chwyciła moją walizkę i pognała w stronę pojazdu. Tyle ją widziałam. Dobrze, że chociaż zostawiła mój plecak, w którym znajdował się cały zapas rzeczy na drogę. Nawet wzięłam opaskę na oczy ,gdyby Miguel miał siedzieć, nie daj Boże,  obok mnie.
Właśnie, a gdzie on właściwie był ?
Wtedy go zobaczyłam. Wyszedł z domu ubrany w szorty i podkoszulek. Swoją torbę niósł na ramieniu. Wrzucił ją do bagażnika ku krzykowi swojego ojca, żeby szanował  rzeczy i z nikim się nie witając wsiadł do samochodu. Po jakiś 20 minutach wszystko było gotowe.
Nic tylko ruszać.
Od razu, po komendzie pana Walkera, że można wsiadać, wpakowałam się do środka, by zająć sobie najlepszą miejscówkę. Zaplanowałam sobie, że usiądę na samym tyle. Niestety, aby tego dokonać musiałam przejść obok mojego ulubionego towarzysza podróży. Szłam przed siebie. Zawzięcie wbijałam wzrok w miejsce, na którym miałam spocząć. Ale on po prostu musiał coś powiedzieć, więc wyjął z uszu te swoje słuchawki i odparł:
-O, kogo my tu mamy..-cmoknął w zadumie.
‘Pff.. jakby dopiero teraz mnie zauważył. Idiota’
Nic się nie odzywając, ominęłam go i usiadłam tam gdzie chciałam. Już myślałam, że nie odezwie się do końca wyprawy, ale jak już wszyscy znaleźli się w wozie i wyjechaliśmy na ulicę, odwrócił głowę do tyłu i szepnął:
-Wiesz co ..dalej się gniewasz? O tę szmatę nie ma sensu.
Jak to usłyszałam to myślałam, że się rzucę na niego z pięściami. Całe szczęście, że miałam zapięte pasy.
-Ty ! ty! –zaczęłam krzyczeć.
-Geena ! uspokój się-usłyszałam matkę.
-Nie daruję ci tego –syknęłam, na co on się uśmiechnął.
-A może zaśpiewamy jakąś piosenkę? –zaproponowała moja rodzicielka.
-Sama sobie śpiewaj –mruknęłam pod nosem.
Dobrze, że nikt nie zwrócił uwagi na jej propozycję, bo tego już bym nie wytrzymała.




 ~*~
Ten rozdział tak samo jak prolog powstał przed wakacjami. Krótki, bo byłam wtedy tak podekscytowana ,że wychodzi mi pisanie. Następny będzie na pewno dłuższy. Jeśli oczywiście będziecie dalej czytać. Mam nadzieję, że ten rozdział Was nie zniechęcił.
;)

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ;> ja mu tam szmate! Gnojek jeden, mały. Mam jednak nadzieje, że się nie pozabijają. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuje, że ta dwójka będzie miała wiele, wiele kłótni :) Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. W KOŃCU!!!! Jak ja długo czekałam na ten rozdział..
    Szybko dodawaj nowy :)
    Ahh a za tą szmatę to mu się oberwie.. :)
    I oczywiście będę czytała :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oho, mam nadzieje, ze się nie pozabijają. Ale przynajmniej postacie mają charakterek, nie są nudne, jak w niektórych opowiadaniach. Czekam na następny i proszę o informowanie. W wolnym czasie zapraszam na 7 rozdział, na http://estar-conmigo.blogspot.com/ oraz na prolog na http://tu-me-ayudas.blogspot.com/. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa jestem, czy ten wspólnie spędzony czas wyjdzie im na dobre, bo jak na razie są bliżej tego, by się pozabijać, niż pogodzić ;)

    OdpowiedzUsuń